
Kongo
jedno i drugie
...rzecz o naturze...
Kongo - po co się tam w ogóle pchać...?
Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda prawdziwy wildlife, to to pewnie pierwszy powód...
Rzeczą ciekawą jest, że parki narodowe, których w Republice Konga jest 3, sa prowadzone przez organizacje pozarządowe, jak WCS - Wildelife Conservation Society.
Organizacje te aby móc chronić te resztki z nietkniętych dzikich ostoi nie dość, że muszą robić to za swoje pieniądze, to jeszcze muszą płacić za możliwość chronienia tejże przyrody lokalnym kacykom, których tu reprezentuje niejaki prezydent Denis Sassou N'guesso.
Park Narodowy Nouabale Ndoki położony u zbiegu trzech granic - Konga, Kamerunu i Republiki Środkowej Afryki jest pozbawionym dojazdu i wszelkie próby dostania sie tam sprowadzają sie do wynajmowania samochodu 4x4, łodzi i pirogi. Ma to swój urok, ponieważ ostatecznie mamy możliwość rozkoszować się widokiem dziczyzny niewzruszonej obecnością człowieka w oddali. Jest to miejsce, gdzie aktualnie prowadzone są badania naukowe i co jakiś czas docierają tam fachowcy National Geographic, by nakręcić materiał o zwierzynie lasu deszczowego.
Z racji tego, że rzadko kto tu zagląda, naukowcy (my trafiliśmy na Marie z Belgii) z chęcią dzielą sie swoimi wrażeniami i doświadczeniem - po prostu chcą pogadać...;-)
W tym miejscu nie da się nie zobaczyć goryli, słoni leśnych - tak, są takie, wielkości słonia indyjskiego, natomiast o długich ciosach, bawołów leśnych, no i pełno różnego rodzaju antylop. Aha, i oczywiście krokodyle;-)
Inną atrakcję stanowi natomiast Park Narodowy Concouati. Parkiem opiekuje się Francuzka (chyba), co gwarantuje również pełnię pomocy. Praktyczne info - jest tylko jedna lodga w rejonie wioski Concouati, więc nie musi to oznaczać, ze chętni będą mieli gdzie mieszkać. Choć, jak ktoś dogada się z lokalnymi, to pewnie zaproponują jakiś nocleg u gospodarza... Dojazd 1 dziennie rano z Mayaka w Pointe Noire ciężarówką - w kabinie, najlepiej dogadać się dzień wcześniej - koszt ok. 8tys franków.
Warto dogadać się na wizytę na dwóch wyspach podczas dokarmiania dzikich szympansów - jedyna taka okazja, by zobaczyć je naprawdę z bliska. Ponoć między listopadem, a marcem można nocą na plaży obserwować, jak potężne żółwie składają jaja.
No i pora na DRC, czyli Democratic Republic of Congo;-)
Tu, póki co warto podejrzeć osobliwe bonobo w tzw. sanktuarium bonobo, czyli ogrodzoną dżunglą, gdzie małpy te mieszkają pod okiem człowieka.
Jeśli ktoś sobie przypomina eksperyment, gdzie naukowcy nauczyli małpę posługiwania się 200 słowami, to to właśnie były bonobo - najinteligentniejsze małpy na swiecie. W przyrodzie występują tylko w DRC, niestety w lesie są bardzo trudne do zaobserwowania, wiec takowe sanktuarium jest dobrym pomysłem, ponieważ oprócz tego, że żyją na wielu hektarach ogrodzonego lasu, w niczym ich życie nie jest przesiąknięte ingerencją człowieka. By łatwiej je zobaczyć wabi się je rzucając im trzcinę cukrową - mniam, tak na marginesie;-)

















